sobota, 8 lutego 2014

Prolog

8 lat przed rozpoczęciem akcji

Ludzie krzyczą z wielu powodów: szczęścia, zachwytu, strachu, zaskoczenia,... bólu.
Krzyk wydobywający się z parteru mojego domu nie należał do tych dwóch pierwszych, przebrzmiewał w nim ból i zaskoczenie.
Wiedziałam kto krzyczał.
Mama jest w ciąży, dochodzi prawie 9 miesiąc i powinna niebawem urodzić.
Prędko wybiegłam z pokoju, by sprawdzić czy moje przypuszczenia są słuszne i w razie czego pomóc.
Dobiegłam do schodów i stanęłam. Nic nie przygotowało by mnie na to co cobacyzam szok odebrał mi władzę w nogach upadłam na kolana a łzy zaczęły napływać mi do oczu.
 Krew, wszędzie była krew.
Dwa ciała, przebite na wylot mieczem, wzrok mieli pusty.
Mama i Tata.
Nie mogłam złapać oddechu.
Znów krzyk, tym razem dziecko.
Yuki...- pomyślałam
Nie myśląc co robię, skierowałam się w stronę pokoju pięcioletniej siostry. Po drodze potykałam się o własne nogi. Drzwi do jej pokoju były uchylone, ostrożnie zajrzałam do środka, ale było już za późno. Przed oczami zobaczyłam jedynie zapłakaną twarz blond włosej dziewczynki i katanę wbijaną prosto w jej serce przez członka ANBU. Opadłam na ścianę za mną. na przeciwko mnie było lustro. zobaczyłam w nim dziewięciolatkę o wielkich  ze strachu czerwonych oczach. Oczy... coś jest nie tak
mój sharingan zmienił kształt. Tak miał 9 lat i potrafiłam posługiwać się sharinganem, kekkei genkai mojej rodziny, mojego klanu, ... rodu Uchiha.
Teraz był inny zamiast trzech łesek pozawił się jakiś dziwny ksztat. Mangekyou Sharingan. Usłyszałam kroki, skuliłam się jeszcze bardziej, wiedziałam że teraz moja kolej, nie uciekałam bo i tak by mnie złapał. Morderca. Rozejrzał się do okoła. Nie zauważył mnie? Spojrzałam w jeszcze raz w stronę dużego lustra. Nie było mnie tam. Dlaczego nie odbijałam się w lustrze?
-Itachi- Usłyszałam .Zaraz co?!... Itachi?! Do pomieszczenia wpadł człowiek w pomarańczowej masce- To wszyscy?- spytał
-Nie. Zostały jeszcze dwie rodziny w tym moja, w tym domu powinno być jeszcze jedno dziecko
Stali chwile w milczeniu, po czym ANBU wzruszył ramionami.
-Prawdopodobnie jest u przyjaciółki z tamtej rodziny lub z moim bratem-rzekł
-W takim razie tam ją dorwiemy, choć dalej bo mamy mało czasu.
Wyszli.
W po chwili zobaczyłam moją sylwetkę w lustrze i odetchnęłam głęboko.
Nie mam czasu, wrócą tu jak zobaczą że  niema mnie  u tamtych. Szybko wbiegłam do mojego pokoju chwyciłam ochraniacz z liścia i wybiegłam z domu
Teraz muszę dostać się do Hokage, ale nie mogą mnie zobaczyć.
Oparłam się o ścianę jednego z domów. Stałam z zamkniętymi oczami i próbowałam się skupić. Oczy... musiałam spróbować ponownie włączyć Mangekyou.
Dobra... uspokój się dziewczyno! Już raz to włączyłaś tym razem też się uda.
-Mangekyou Sharingan- szepnęłam i spojrzałam na swoje ręce. Nie było ich.
Jest udało się!
Zdążyłam w ostatniej chwili, gdy zza rogu ulicy wyszły dwie postaci
-Kurde! To nie możliwe żeby dziewięcioletnia dziewczynka rozpłyneła się w powietrzu - wrzasnął ten w pomarańczowej masce
-Wiem- szepnął Itachi. nie miał już maski i to dało mi potwierdzenie że to jednak mój kuzyn zabił mi rodzinę.
-Co teraz zrobimy?
- Trzeba powadomić trzeciego i Danzo oni się nią zjmą jak tylko się znajdzie. Danzo oie odpuści będzie jej szukał do usranej śmierci.
Kuso! I co teraz? Do trzeciego nie mogę iść. Pozostaje tylko ucieczka z wioski.
Ruszyłam od razu nie chciałam, widzieć ciał i krwi moich rodziców, prawdopodobnie już bym z tam tond nie wyszła. Po przekroczeniu bramy wioski  Biegłam wiele godzin aż w końcu opadłam z sił. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam była niewielka drewniana chatka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję że jeśli ktoś to przeczytał i mu się spodobało jeszcze kiedyś tu zajrzy. Było by mi bardzo miło z tego powodu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz