poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 6




Tak jak wcześniej wspomniałam, w wiosce były dwa miejsca które chciałam odwiedzić. Mimo zaistniałej sytuacji i tego że szuka mnie teraz pewnie większość shinobi z liścia, nie chcę rezygnować z pójścia sprawdzenia co zostało z mojego domu.
Biegłam tak szybko jak tylko mogłam, nie chciałam zostać zlokalizowana, a w szczególności przez przyjaciół z byłej drużyn . Boję się że przy ponownym spotkaniu namówili by mnie do pozostania w wiosce, a co ważniejsze, nie potrafiła bym im spojrzeć w oczy.
Dość szybko dotarłam do głównego wejścia na osiedle uchihów, było ono ogrodzone żółtą taśmą. Ostrożnie przeszłam na drugą stronę, po czym ruszyłam w głąb dzielnicy. Z biegiem lat miejsce popadło w ruinę. Wszędzie walały się śmieci, ogrody był pozarasta a okna i witryny sklepów powybijane. Miejsce to wyglądało jak żywcem wyjęte z Horroru.
Mijałam domy mojej rodziny, które już dawno zostały okradzione ze wszystkich kosztowności. Szłam jakieś pięć minut, aż w końcu stanęłam przed celem mojej wizyty w tym miejscu. Mój dom wcale nie wyglądał dużo lepiej od reszty budynków. Trawa sięgała mi prawie do pasa, drewniany płotek niegdyś biały dziś porośnięty jakimś zielonym grzybem. Natomiast budynek porósł bluszczem który mama posadziła zaledwie kilka dni przed masakrą. Westchnęłam głośno i ruszyłam przez zarośnięty trawnik w stronę drzwi wejściowych. Były one lekko uchylone, co wcale mnie nie zdziwiło. Przez tyle lat odkąd stoi pusta pewnie nie raz była nawiedzana przez złodziei. Właściwie sama nie wiem po co tu przyszłam.
Może po prostu chcę tak jak dawniej wejść przez te drzwi i Krzyknąć „wróciłam”, poczuć jak moja siostra wiesz mi się na szyję, usłyszeć wołanie mamy że obiad będzie za 10 min, by ojciec który z uśmiechem się temu przyglądał poklepał nas obie po głowach i wyszedł by patrolować wioskę. Czy tego właśnie chcę? Tak na pewno, marzę o tym każdego dnia i nocy zawsze przed snem i gdy się obudzę, ale to tylko marzenia. A teraz widząc zdemolowane wnętrze domu, porośnie tego kurzem, upewniam się tylko w przekonaniu że już nigdy  nie wróci.
Dom stwarzał okropną atmosferę, podobnie jak reszta osiedla, ale jednak w tym miejscu było coś dla mnie osobistego. Chciałam po prostu przejść się po pokojach, nie chciałam niczego stąd zabierać bo zapewne wszystkie wartościowe rzeczy zostały dawno skradzione.
Poprzewracane meble, przykryte białymi płachtami, pajęczyny w każdym możliwym zakamarku, a z każdym krokiem w powietrze wznosiły się tony kurzu.
Zatrzymałam się u podnóża schodów, ssałam w miejscu gdzie osiem lat temu zrozumiałam jak bardzo zmieni się moje życie, tylko wtedy miałam nadzieje na pomoc, a w tej chwili nie mam nic. Tylko tragiczną przeszłość i przyszłość bez perspektyw. W tej chwili patrzyłam na miejsce śmierci moich rodziców. Wszystkie łzy wypłakałam chyba na cmentarzu, Teraz czułam po prostu pustkę. I to mnie przeraziło. Mam dość. Ruszyłam w stronę wyjścia. W korytarzu przy wejściu zauważyłam futerał na broń ojca. Zawsze ją tam zostawiał. Wzięłam go do ręki i ostrożnie wysunęłam miecz. Na uchwycie wyryty był napis „"Przywiązanie jest ograniczeniem samego siebie."***Ktoś przypadkowy mógł uznać że to zwyczajna katana, która jest powszechna w świeco shinobi i nie jest nic warta. Lecz to była jedna z wielu tradycji klanu Uchiha. Nie było wiele egzemplarzy tych mieczy, gdyż zaprzestano je wytwarzać zaraz po zawarciu sojuszu między Senju a Uchiha. Mój ojciec był jednym z niewielu posiadających ten zabytkowy miecz. Chwyciłam go i wyszłam z posiadłości.
Chciałam jak najszybciej opuścić wioskę gdyż na pewno byłam poszukiwana przez ANBU. Przetarłam nerwowo lewy nadgarstek na którym znajdowała się kolejna rodzinna pamiątka, otrzymałam ją od rodziców w dniu wstąpienia do akademii. Podobne posiadał każdy członek klanu Uchiha. Zwykły wisiorek na błękitnym rzemyku. A jednak nigdy się z nią nie rozstawałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie, i ruszyłam w głąb wioski by dostać się do wyjścia. Moja radość nie trwała jednak zbyt długo. Zostałam otoczona przez siły zbrojne Konohy. Trzech członków ANBU, Którzy jak poznałam po płaszczach należeli do nikogo innego jak Danzo.



_____________
Przepraszam że tak krótko (znowu) ale postaram się poprawić, jeśli zauważycie jakieś błędy śmiało piszcie :)



1 komentarz:

  1. Przepraszam, że tak późno komentuje ale nie miałam internetu ;p. Co do rozdziału, cóż jest trochę krótki i ja jak to ja wolałabym dłuższy. Jednakże! Uważam, że rozdział jest przecudowny ( jak każdy tutaj ). Muahahaha mam nadzieje, że Kaori zrobi niezłe zamieszanie w Konoha ^^. I to chyba wszystko jeżeli chodzi o moją ocenę xD.

    Pozdrowienia Śle Julka :3!

    OdpowiedzUsuń