Jestem obserwowana.
Dosłownie czuje czyjś oddech na karku. Tylko kto? Konoha czy te dwa z
debile. Termin spotkania z członkami organizacji Akatsuki minął jakieś dwie
godziny temu. A ją praktycznie jestem już tylko para kilometrów od mojej
wioski. Co oni mi wtedy powiedzieli? Chyba coś w stylu "jeśli się nie
stawiasz znajdziemy cię i zabijemy". Raczej wątpię w to że własną na to by
szukać mnie akurat tutaj. Choć nadal pozostaje problem tego kto mnie
szpieguje. Jestem na środku odludzia, a na dodatek wysoko w górach.
Usłyszałam kroki. Przestał się kryć i biegł prosto na mnie. Uchyliłam się gdy
zaatakował mnie z kunaiem w ręce. Nie napotkał oporu więc zachwiał się lekko,
wykorzystałem ten moment by przytwierdzić go do ziemi. Lecz ze zmęczenia
cało nocną podróżą nasze rolę szybko się odwróciły, teraz to to siedział na
mnie i szczerzył się głupkowato.
-Naprawdę masz dziwny
sposób witamina osób których dawno nie widziałeś- warknęłam obrażona.
-Oj no, nie dąsaj się.- powiedział i pomógł mi się podnieść
z ziemi.- Zaczynałem już się o ciebie martwić długo nie wracałaś, martwiłem
się.
Tym tekstem zarobił dźgnięcie w brzuch.
-Ile razy mam ci mówić że jestem już dorosła i nie musisz
się o mnie martwić, Kei.
-Jestem twoim starszym braciszkiem, taka już moja rola-
westchnął teatralnie
Tak, dobrze słyszeliście. Osoba która mnie zaatakowała ma na
imię Keichi. I jest moim jedynym a jednocześnie najlepszym przyjacielem. Uważa
też się za mojego starszego brata. Jego ojciec znalazł mnie brudną,
przemoczoną, i wyczerpana gdy tam tego dnia uciekałam z Konohy. W wiosce nadal
patrzą na mnie jak na odmieńca. Jestem obca, nawet po tylu latach. Mieszkańcy
znali mnie jako Karoi, nie wiedzieli skąd pochodzę ani nigdy nie podano im
mojego prawdziwego nazwiska. Natomiast kei wie tylko że jestem z konohy, nie
wie że posiadam kekke genkai zwane sharinganem. Lecz jest jeszcze jedna rzecz o
której wiedzą tylko Kei, Hiobu-san (tata Kiechiego), i Tsushikage. Tylko oni
wiedzą kim jest Mira, tylko oni wiedzą że to ja jestem najlepszym szpiegiem i
zabójca w całym kraju. Inni myślą że po prostu porzuciłam ścieżkę shinobi.. No
to znaczy teraz wiedzą tylko 2 osoby, gdyż nasz opiekun zmarł niecały rok temu
podczas misji, niedługo potem jego najlepszy przyjaciel odszedł z wioski. Teraz
mieszkam z Keichim w centrum wioski. Wiele razy prosił minie bym zaprzestała
chodzenia na misje. Chyba boi się że straci także i mnie. Może tego nie okazuje
ale strata jedynego członka rodziny mocno się na nim odbiła, nawet nie chce
myśleć co by się stało gdyby mnie przy nim nie było. Teraz stał się jeszcze
bardziej nadopiekuńczy niż wcześniej, choć może ma trochę racji, znając mój
talent do pakowania się w kłopoty. Pewnie rozmyślała bym tak dalej ale głos
przyjaciela sprowadził mnie na ziemię.
-To jak, co tym razem spaprałaś.
Zrobiłam ubolewającą minę.
Myślałam że jednak masz większą wiarę w moje możliwości.
Zaśmiał się głośno, ukazując rząd białych zębów. Był
naprawdę przystojny. Kruczoczarne, trochę przydługie włosy, delikatne można by
rzec nawet że dziewczęce rysy twarzy i
duże szmaragdowe oczy w których zawsze można było dostrzec radosny błysk.
Zawsze roześmiany i optymistycznie nastawiony do życia.
-Pod jakim niby powodem uważasz że cos się stało?-spytałam
Zrobił poważną minę.
- Nie było cie ponad tydzień, choć z tego co się
dowiedziałem od tshusikage raport przysłałaś cztery dni temu, nie chcesz mi
chyba wmówić że droga zajęła ci tyle czasu. Pomijając to że nie wracasz w
stroju Miry. Nie masz płaszcza ani maski, a poza tym jesteś tak rozkojarzona że
zapomniałaś zdjąć ochraniacz.- tu stuknął palcem w opaskę ze znakiem Liścia.- A
no właśnie gdzie twoja torba?
Cholera. Dlaczego on zawsze jest taki spostrzegawczy. A może
to ja tak głupia? Dobra nie ważne. Szybko odwiązałam ochraniacz i schowałam do
kieszeni. Dobrze chociaż że nie zapomniałam obmyć się ze krwi.
-Nic się… - zaczęłam
-Nawet nie próbuj powiedzieć że nic się nie stało, bo dobrze widzę że się stało!- Na jego
lodowaty ton aż ciarki mnie przeszły. Jak chciał potrafił być przerażający.
-Boje się.- powiedziałam cicho
Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Czego?
-Że mnie znienawidzisz jak ci powiem co zrobiłam.
Spuściłam głowę, zasłaniając twarz włosami.
Chłopak podszedł do mnie, chwycił moją twarz w dłonie i
nakierował na swoje oczy, tak że patrzyłam prosto winne.
-Może i nie jestem twoim bratem, ale kocham cię jak własną siostrę,
jesteś dla mnie wszystkim, ale tego czegokolwiek byś nie zrobiła, zawsze
będziesz mogła na mnie liczyć.
W tym monecie się rozpłakałam. Znowu. Kurde, ostatnio coś
często to robię, muszę się ogarnąć, ale to potem. Powiedziałam mu o wszystkim
co się zdarzyło. O Sasuke. O wiosce. O pobycie na cmentarzu i ruinach mojego
domu. O tym jak spotkałam dawnych przyjaciół i wreszcie o najważniejszym, O tym
jak zabiłam wiele osób. Przemilczałam tylko dwie rzeczy. Akatsuki, którzy
pewnie teraz mnie szukali. I to że nie żałowałam że poszłam do wioski. Że nie żałowałam
że zbiłam. Teraz przez jakiś czas muszę się ukrywać. Gdy rozejdą się listy
gończe i plotki o tym jak Karoi Uchiha zaatakowała Konohe, może być kiepsko,
ale jutro się będę o to martwić. Teraz udam się do naszego Kage. I zdam mu
dokładny raport z mojej nie obecności, może staruszek coś wymyśli.
DEIDARA
-Lider nas zabije- powiedziałem już chyba dziesiąty raz w
ciągu godziny. No bo proszę, kto by7 nie panikował w takim monecie. Dziewczyna miała tu być dwie godziny temu.
Nie mamy czasu by znów jej szukać. Za pierwszym razem nam się poszczęściło. A
teraz znowu jesteśmy w punkcie wyjścia. Spojrzałem na mojego towarzysza który
jak gdyby nigdy nic leżał sobie pod drzewem zachowując spokój.
-Cholera. Sasori no dana, już dawno mogliśmy by być w
siedzibie gdyby nie ty i twój głupi pomysł by puścić ją wolno, termin ustalony
przez Paina mija jutro- wkurzyłem się bo tylko i wyłącznie jego wina …
kontynuował bym dalej gdyby nagle podłoże nie zaczęło mi się ruszać.
Odskoczyłem szybko gotowy do walki, natomiast Akasuna nadal nie raczył ruszyć
tyłka. Tuz przed moim nosem wyrósł Zetsu. Dosłownie, wynurzył się z ziemi.
Czemu ten przydupas Paina zawsze pojawia się najmniej oczekiwanym momencie. Z
tego co mówił Liderek, Zetsu ma problemy z poruszaniem się po mieście (ciekawe
dlaczego?) dlatego też potrzebujemy tamtej laski.
-I jak dowiedziałeś się czegoś- wypalił nagle sasori.
Coo… jak?.. kurde.. czyli… ehhhh, mógł chociaż powiedzieć że
to on go wezwał, a ja myślałem że przybył w roli egzekutora. Jeszcze trochę i na zawał zejdę.
-Z tego co udało mi się wywnioskować z rozmowy shinobi z
konohy, którzy byli z oddziału pościgowego, wynika że kobieta o przydomku Mira,
zaatakowała i zabiła kogoś w wiosce i teraz na Prośbę Hokage ścigają ja jeszcze
przynajmniej kilka krajów. Wynika też że kieruje się na wschód- teraz przybrał
ten swój obrzydliwy uśmiech.- wychodzi na to że manie konkurencje.
Po tych słowach zaczął znikać pod ziemią.
- A i jeszcze coś- dodał zanim całkowicie zniknął- Lider
jest wściekły, chyba liczył że uwiniecie się przed czasem.
Oblizał usta patrząc na mnie (świeże mięsko) i odszedł.
Stałem zszokowany, ja NIE chce zostać obiadem! Pomocy!!!
Usłyszałem jak Sasori
podnosi się z ziemi.
-Naprawdę miałem nadzieje że ta dziewczyna jest mądrzejsza,
ale skoro chce się bawić w kotka i myszkę to ja nie mam nic przeciwko. Młody
Idziemy!- Krzyknął do mnie oddalając się.
-Hej!- krzyknąłem próbując go dogonić- Nawet nie wiemy gdzie
mamy iść.
Gdy go dogoniłem zerknął na mnie kontem oka.
-Wracasz do domu.
Patrzyłem na niego w szoku.
-Że co? Mam wracać do siedziby bez dziewczyny, naprawdę aż
tak mnie nie lubisz?
Słysząc to parsknął śmiechem.
-Idziemy po dziewczynę, która baluje teraz w Iwagurke.
Ehhhee?
-To jeszcze gorzej-powiedziałem pod nosem, a głośniej już
dodałem- A skąd niby masz pewność że jest akurat tam?
Uśmiechnął się do mnie chłodno.
-Mira jest teraz poszukiwana, Możemy uznać że ucieka do
jednej z wielkich nacji gdyż jak pamiętasz śledziła Sasuke, takie zadanie mógł
jej zlecić tylko Kage gdyż śledzenie kogoś nie jest sprawą pierwszorzędną a
mniejsze wioski mają za mało shinobi by się bawić w takie rzeczy, to jasne jest też to że nie będzie uciekać do
wiosek zaprzyjaźnionych z Konohą, czyli odpadają mam Suna i Kiri. Czyli zostają
Skała i Chmura.
Już chciałem spytać dlaczego nie pójdziemy do chmury, ale
mój partner mnie uprzedzi.
-Po prostu wiem i się nie wykłócaj- warknął, widząc ze
otwieram usta.
Chyba nie mam nic do gadania. Iwaguke, co? Jakoś nie mam
ochoty tam iść.
Hejka!!!
To znowu ja, J
ten rozdział wyszedł chyba dłuży niż poprzednie, Nie bójcie się komentować
nawet naj krótszy komentarz (krytyką też ) zachęca do kontynuowania opowiadania
J mam nadzieje że się
podoba, jeśli macie jakieś pytania kierujcie je na gg 36906509 (czasami tam
wchodzę heh)
A jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam na mojego
drugiego bloga, z tym że ten jest z
moimi rysunkami :P Pozdrawiam Aqua Sena ♥
Hej tutaj Swaagie Juss! Cieszę się, że wreszcie wróciłaś bo baaaardzo tęskniłam ! W tym rozdziale dzieje się o wiele więcej niż w poprzednich, ponieważ dowiadujemy się o bardzo istotnych sprawach *-*... No ale wracając błędów nie szukałam ( jak zawsze, chyba za dobrze mi się czyta xD ). No i... Hmmm... Chodzi o to, że się po prostu ciesze no! Przez to wszystko nie wiem co napisać *załamka* :C. Cóż chyba więcej nie mam do napisania... ( a szkoda ... ), więc czas się pozdrowić i pożegnać i uśmiechnąć i w ogóle w ogóle ;).
OdpowiedzUsuńNarka ! :3