piątek, 19 września 2014

Rozdział 9


Jestem obserwowana. Dosłownie czuje czyjś oddech na karku. Tylko kto? Konoha  czy te dwa z debile. Termin spotkania z członkami organizacji Akatsuki minął jakieś dwie godziny temu. A ją praktycznie jestem już tylko para kilometrów od mojej wioski. Co oni mi wtedy powiedzieli? Chyba coś w stylu "jeśli się nie stawiasz znajdziemy cię i zabijemy". Raczej wątpię w to że własną na to by szukać mnie akurat tutaj. Choć nadal pozostaje problem tego kto mnie szpieguje.  Jestem na środku odludzia, a na dodatek wysoko w górach. Usłyszałam kroki. Przestał się kryć i biegł prosto na mnie. Uchyliłam się gdy zaatakował mnie z kunaiem w ręce. Nie napotkał oporu więc zachwiał się lekko, wykorzystałem ten moment by przytwierdzić go do ziemi. Lecz  ze zmęczenia cało nocną podróżą nasze rolę szybko się odwróciły, teraz to to siedział na mnie i szczerzył się głupkowato.
-Naprawdę masz dziwny sposób witamina osób których dawno nie widziałeś- warknęłam obrażona.

-Oj no, nie dąsaj się.- powiedział i pomógł mi się podnieść z ziemi.- Zaczynałem już się o ciebie martwić długo nie wracałaś, martwiłem się.
Tym tekstem zarobił dźgnięcie w brzuch.
-Ile razy mam ci mówić że jestem już dorosła i nie musisz się o mnie martwić, Kei.
-Jestem twoim starszym braciszkiem, taka już moja rola- westchnął teatralnie
Tak, dobrze słyszeliście. Osoba która mnie zaatakowała ma na imię Keichi. I jest moim jedynym a jednocześnie najlepszym przyjacielem. Uważa też się za mojego starszego brata. Jego ojciec znalazł mnie brudną, przemoczoną, i wyczerpana gdy tam tego dnia uciekałam z Konohy. W wiosce nadal patrzą na mnie jak na odmieńca. Jestem obca, nawet po tylu latach. Mieszkańcy znali mnie jako Karoi, nie wiedzieli skąd pochodzę ani nigdy nie podano im mojego prawdziwego nazwiska. Natomiast kei wie tylko że jestem z konohy, nie wie że posiadam kekke genkai zwane sharinganem. Lecz jest jeszcze jedna rzecz o której wiedzą tylko Kei, Hiobu-san (tata Kiechiego), i Tsushikage. Tylko oni wiedzą kim jest Mira, tylko oni wiedzą że to ja jestem najlepszym szpiegiem i zabójca w całym kraju. Inni myślą że po prostu porzuciłam ścieżkę shinobi.. No to znaczy teraz wiedzą tylko 2 osoby, gdyż nasz opiekun zmarł niecały rok temu podczas misji, niedługo potem jego najlepszy przyjaciel odszedł z wioski. Teraz mieszkam z Keichim w centrum wioski. Wiele razy prosił minie bym zaprzestała chodzenia na misje. Chyba boi się że straci także i mnie. Może tego nie okazuje ale strata jedynego członka rodziny mocno się na nim odbiła, nawet nie chce myśleć co by się stało gdyby mnie przy nim nie było. Teraz stał się jeszcze bardziej nadopiekuńczy niż wcześniej, choć może ma trochę racji, znając mój talent do pakowania się w kłopoty. Pewnie rozmyślała bym tak dalej ale głos przyjaciela sprowadził mnie na ziemię.
-To jak, co tym razem spaprałaś.
Zrobiłam ubolewającą minę.
Myślałam że jednak masz większą wiarę w moje możliwości.
Zaśmiał się głośno, ukazując rząd białych zębów. Był naprawdę przystojny. Kruczoczarne, trochę przydługie włosy, delikatne można by rzec nawet że dziewczęce rysy  twarzy i duże szmaragdowe oczy w których zawsze można było dostrzec radosny błysk. Zawsze roześmiany i optymistycznie nastawiony do życia.
-Pod jakim niby powodem uważasz że cos się stało?-spytałam
Zrobił poważną minę.
- Nie było cie ponad tydzień, choć z tego co się dowiedziałem od tshusikage raport przysłałaś cztery dni temu, nie chcesz mi chyba wmówić że droga zajęła ci tyle czasu. Pomijając to że nie wracasz w stroju Miry. Nie masz płaszcza ani maski, a poza tym jesteś tak rozkojarzona że zapomniałaś zdjąć ochraniacz.- tu stuknął palcem w opaskę ze znakiem Liścia.- A no właśnie gdzie twoja torba?
Cholera. Dlaczego on zawsze jest taki spostrzegawczy. A może to ja tak głupia? Dobra nie ważne. Szybko odwiązałam ochraniacz i schowałam do kieszeni. Dobrze chociaż że nie zapomniałam obmyć się ze krwi.
-Nic się… - zaczęłam
-Nawet nie próbuj powiedzieć że nic się nie stało,  bo dobrze widzę że się stało!- Na jego lodowaty ton aż ciarki mnie przeszły. Jak chciał potrafił być przerażający.
-Boje się.- powiedziałam cicho
Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Czego?
-Że mnie znienawidzisz jak ci powiem co zrobiłam.
Spuściłam głowę, zasłaniając twarz włosami.
Chłopak podszedł do mnie, chwycił moją twarz w dłonie i nakierował na swoje oczy, tak że patrzyłam prosto winne.
-Może i nie jestem twoim bratem, ale kocham cię jak własną siostrę, jesteś dla mnie wszystkim, ale tego czegokolwiek byś nie zrobiła, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.
W tym monecie się rozpłakałam. Znowu. Kurde, ostatnio coś często to robię, muszę się ogarnąć, ale to potem. Powiedziałam mu o wszystkim co się zdarzyło. O Sasuke. O wiosce. O pobycie na cmentarzu i ruinach mojego domu. O tym jak spotkałam dawnych przyjaciół i wreszcie o najważniejszym, O tym jak zabiłam wiele osób. Przemilczałam tylko dwie rzeczy. Akatsuki, którzy pewnie teraz mnie szukali. I to że nie żałowałam że poszłam do wioski. Że nie żałowałam że zbiłam. Teraz przez jakiś czas muszę się ukrywać. Gdy rozejdą się listy gończe i plotki o tym jak Karoi Uchiha zaatakowała Konohe, może być kiepsko, ale jutro się będę o to martwić. Teraz udam się do naszego Kage. I zdam mu dokładny raport z mojej nie obecności, może staruszek coś wymyśli.


DEIDARA
-Lider nas zabije- powiedziałem już chyba dziesiąty raz w ciągu godziny. No bo proszę, kto by7 nie panikował w takim monecie.  Dziewczyna miała tu być dwie godziny temu. Nie mamy czasu by znów jej szukać. Za pierwszym razem nam się poszczęściło. A teraz znowu jesteśmy w punkcie wyjścia. Spojrzałem na mojego towarzysza który jak gdyby nigdy nic leżał sobie pod drzewem zachowując spokój.
-Cholera. Sasori no dana, już dawno mogliśmy by być w siedzibie gdyby nie ty i twój głupi pomysł by puścić ją wolno, termin ustalony przez Paina mija jutro- wkurzyłem się bo tylko i wyłącznie jego wina … kontynuował bym dalej gdyby nagle podłoże nie zaczęło mi się ruszać. Odskoczyłem szybko gotowy do walki, natomiast Akasuna nadal nie raczył ruszyć tyłka. Tuz przed moim nosem wyrósł Zetsu. Dosłownie, wynurzył się z ziemi. Czemu ten przydupas Paina zawsze pojawia się najmniej oczekiwanym momencie. Z tego co mówił Liderek, Zetsu ma problemy z poruszaniem się po mieście (ciekawe dlaczego?) dlatego też potrzebujemy tamtej laski.
-I jak dowiedziałeś się czegoś- wypalił nagle sasori.
Coo… jak?.. kurde.. czyli… ehhhh, mógł chociaż powiedzieć że to on go wezwał, a ja myślałem że przybył w roli egzekutora.  Jeszcze trochę i na zawał zejdę.
-Z tego co udało mi się wywnioskować z rozmowy shinobi z konohy, którzy byli z oddziału pościgowego, wynika że kobieta o przydomku Mira, zaatakowała i zabiła kogoś w wiosce i teraz na Prośbę Hokage ścigają ja jeszcze przynajmniej kilka krajów. Wynika też że kieruje się na wschód- teraz przybrał ten swój obrzydliwy uśmiech.- wychodzi na to że manie konkurencje.
Po tych słowach zaczął znikać pod ziemią.
- A i jeszcze coś- dodał zanim całkowicie zniknął- Lider jest wściekły, chyba liczył że uwiniecie się przed czasem.
Oblizał usta patrząc na mnie (świeże mięsko) i odszedł. Stałem zszokowany, ja NIE chce zostać obiadem! Pomocy!!!
Usłyszałem jak  Sasori podnosi się z ziemi.
-Naprawdę miałem nadzieje że ta dziewczyna jest mądrzejsza, ale skoro chce się bawić w kotka i myszkę to ja nie mam nic przeciwko. Młody Idziemy!- Krzyknął do mnie oddalając się.
-Hej!- krzyknąłem próbując go dogonić- Nawet nie wiemy gdzie mamy iść.
Gdy go dogoniłem zerknął na mnie kontem oka.
-Wracasz do domu.
Patrzyłem na niego w szoku.
-Że co? Mam wracać do siedziby bez dziewczyny, naprawdę aż tak mnie nie lubisz?
Słysząc to parsknął śmiechem.
-Idziemy po dziewczynę, która baluje teraz w Iwagurke.
Ehhhee?
-To jeszcze gorzej-powiedziałem pod nosem, a głośniej już dodałem- A skąd niby masz pewność że jest akurat tam?
Uśmiechnął się do mnie chłodno.
-Mira jest teraz poszukiwana, Możemy uznać że ucieka do jednej z wielkich nacji gdyż jak pamiętasz śledziła Sasuke, takie zadanie mógł jej zlecić tylko Kage gdyż śledzenie kogoś nie jest sprawą pierwszorzędną a mniejsze wioski mają za mało shinobi by się bawić w takie rzeczy, to  jasne jest też to że nie będzie uciekać do wiosek zaprzyjaźnionych z Konohą, czyli odpadają mam Suna i Kiri. Czyli zostają Skała i Chmura.
Już chciałem spytać dlaczego nie pójdziemy do chmury, ale mój partner mnie uprzedzi.
-Po prostu wiem i się nie wykłócaj- warknął, widząc ze otwieram usta.
Chyba nie mam nic do gadania. Iwaguke, co? Jakoś nie mam ochoty tam iść.


Hejka!!!
To znowu ja, J ten rozdział wyszedł chyba dłuży niż poprzednie, Nie bójcie się komentować nawet naj krótszy komentarz (krytyką też ) zachęca do kontynuowania opowiadania J mam nadzieje że się podoba, jeśli macie jakieś pytania kierujcie je na gg 36906509 (czasami tam wchodzę heh)
A jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam na mojego drugiego  bloga, z tym że ten jest z moimi rysunkami :P Pozdrawiam Aqua Sena

1 komentarz:

  1. Hej tutaj Swaagie Juss! Cieszę się, że wreszcie wróciłaś bo baaaardzo tęskniłam ! W tym rozdziale dzieje się o wiele więcej niż w poprzednich, ponieważ dowiadujemy się o bardzo istotnych sprawach *-*... No ale wracając błędów nie szukałam ( jak zawsze, chyba za dobrze mi się czyta xD ). No i... Hmmm... Chodzi o to, że się po prostu ciesze no! Przez to wszystko nie wiem co napisać *załamka* :C. Cóż chyba więcej nie mam do napisania... ( a szkoda ... ), więc czas się pozdrowić i pożegnać i uśmiechnąć i w ogóle w ogóle ;).

    Narka ! :3

    OdpowiedzUsuń